Co ma wspólnego karp i znak drogowy? Bez jednego i drugiego nie byłoby mowy o udanych Świętach.
Mówią mi, że zwariowałem już na punkcie punkcie swojej roboty, a ja protestuję i się nie zgadzam! W grudniu wszyscy mówią o tym samym: choinka, prezenty, światełka, Mikołaj, śnieg, brak śniegu… Nie ma Wigilii bez karpia, kapusty z grzybami, pierogów itd. I żeby nie było, uwielbiam zamieniać dom w latarnię, a siebie w Magdę Gessler w kuchni. Tyle, że jednej rzeczy mi brakuje, takiego niuansu, drobnego wspomnienia o małym szczególe.
Bo przecież Chris Rea nie dojechałby do domu i nie napisałby „Driving Home for Christmas”, które ciągle słyszę, Tomasz Kot nie robiłby kariery w reklamie, a ciężarówki z Coca-Coli nie wiedziałyby, gdzie można wjechać, a gdzie nie, z tymi swoimi „coraz bliżej Święta”. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie my – ekipa monterów Unistop, co stawia znaki, które kierują tam gdzie trzeba. Jakiś młodziak powie: „bez przesady, mam GPS-a, nie potrzebuję znaków i dojadę wszędzie”. A ja na to: „powiedz to temu kierowcy z opolskiego, co ufał Hołowczycowi z pudełka tak bardzo, że wjechał tirem wprost do jeziora!”.
Nie ma rodzinnych Świąt bez rodziny, a ta nie dojedzie, jeśli zabłądzi. Tam gdzie działamy, nikt się nie zgubi, bo przez cały rok ustawialiśmy znaki, malowaliśmy jezdnię, montowaliśmy ostrzeżenia, żebyśmy teraz, w ten świąteczny moment, wszyscy dotarli bezpiecznie tam, gdzie się wybieramy.
I takich Świąt, na które dotrzemy „drogą bez przeszkód”, wszystkim z całego serca życzę.